Dla wielu to moment szczególny – taki, który wyznacza rytm roku duchowego. Bo kto raz pielgrzymował do Jagodnej Pani, ten wie, że nie da się wrócić stamtąd niezmienionym.
Uroczystości odpustowe, które odbyły się 1 i 2 lipca, miały szczególny charakter – zarówno przez samą atmosferę, jak i przez kontekst Kościoła powszechnego. Przeżywamy bowiem Rok Jubileuszowy, ogłoszony przez papieża Franciszka, pod wymownym hasłem „Pielgrzymi nadziei”. I trudno o lepsze miejsce, by to hasło rozwinąć i doświadczyć, niż właśnie sanktuarium maryjne w Krasnobrodzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tam, gdzie serce bije mocniej
To miejsce ma w sobie coś nieuchwytnego – coś, co trudno opisać, ale łatwo poczuć. Może to cisza bijąca z murów kościoła, może to zapach ziół wokół kapliczki na wodzie, może to śpiew pielgrzymów, który rozbrzmiewa w dolinie jeszcze długo po zakończeniu liturgii. A może po prostu Matka – obecna, czuła, bliska. Maryja, która jako Jagodna Pani łączy w sobie prostotę ludowej pobożności i głębię wiary pokoleń.
Już od wielu dni poprzedzających odpust Krasnobród zaczął wypełniać się pielgrzymami. Wędrowali pieszo, przyjeżdżali autokarami. Rodziny z dziećmi, osoby starsze, młodzież, kapłani, siostry zakonne. Niektórzy nieśli ciężar intencji zapisanych w sercu, inni – wdzięczność. Jeszcze inni – pytania bez odpowiedzi. I choć każdy szedł ze swoją historią, łączyło ich jedno: pragnienie spotkania z Bogiem.
Reklama
W tym roku do Krasnobrodu pielgrzymowało dużo grup z różnych zakątków diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Duchowym przewodnikom – kapłanom i siostrom zakonnym – nie brakowało zapału i serdeczności, a wspólna modlitwa i śpiew towarzyszyły każdemu krokowi. I choć nogi bolały, a słońce nie szczędziło gorąca, na twarzach wielu pielgrzymów malował się spokój. Jakby na tej drodze odkryli coś więcej niż tylko zmęczenie.
Liturgia, która porusza
Uroczystości odpustowe rozpoczęły się we wtorek 1 lipca. Wieczorna Msza św., sprawowana przez ojców redemptorystów, była preludium do głębokiego duchowego przeżycia. Po niej wierni uczestniczyli w Drodze Krzyżowej na Kalwarii Krasnobrodzkiej – miejscu wyjątkowym, gdzie stacje męki Pańskiej prowadzą przez leśne ścieżki i wzniesienia, jakby Jezus sam przechadzał się z nami w ciszy Roztoczańskiego Parku. Wieczorne modlitewne czuwanie było kontynuowane w Apelu Jasnogórskim, który poprowadził bp Marian Rojek, ordynariusz diecezji. Następnie, przy Kaplicy Objawień na Wodzie, odmówiono Różaniec, a noc zakończyła się Pasterką Maryjną. Już wtedy serca wielu uczestników zaczęły się otwierać – bo Krasnobród potrafi rozbrajać duchową obojętność.
Słowa, które zostają na dłużej
Reklama
Najbardziej poruszające momenty nadeszły jednak w środę, 2 lipca – podczas uroczystej sumy odpustowej o godz. 12. Mszy św. przewodniczył bp Grzegorz Suchodolski, biskup pomocniczy diecezji siedleckiej, który także wygłosił homilię. I nie były to tylko słowa do zapamiętania, ale do przemyślenia i... wprowadzenia w życie. Bp Suchodolski mówił o gotowości do poświęceń, o odwadze w podążaniu nieznaną drogą, kiedy jedynym drogowskazem jest Boża wola. Pytał wprost: – Czy potrafimy oddać nasze życie w ręce Boga, nawet gdy wymaga to rezygnacji z własnych planów i poczucia kontroli? Czy jesteśmy pielgrzymami z nadzieją – czy tylko turystami po religijnych wydarzeniach? Ale jego przesłanie nie zakończyło się na pytaniach. Zachęcił wiernych, by tegoroczny odpust był dla każdego momentem decyzji – by podjąć konkretne postanowienie duchowe, małe zadanie, które będziemy realizować przez cały nadchodzący rok, aż do kolejnego spotkania z Maryją. To wezwanie nie było tylko pięknym kaznodziejskim akcentem – wielu przyjęło je jako osobiste wyzwanie. I może właśnie o to chodziło – by odpust nie był jedynie tradycją, ale zaczynem duchowej przemiany.
Matka, która zbiera jagody... i nasze troski
Matka Boża Jagodna ma w sobie szczególne ciepło. Nie jest „daleką Królową z nieba”, ale kimś bardzo bliskim. W tradycji ludowej mówiono, że 2 lipca Maryja schodzi na ziemię, by zbierać jagody dla Dzieciątka Jezus. Ileż w tym obrazie prostoty, ale też czułości! Wierni, którzy przybywają do Krasnobrodu, przynoszą Jej nie tylko modlitwy – ale też codzienne troski, zmęczenie, zawiedzione nadzieje. A Ona, jak dobra Matka, słucha – i przytula, nie pytając o zasługi. Odpust w Krasnobrodzie to nie tylko religijne wydarzenie – to duchowe święto wspólnoty. To spotkania przy wspólnym stole, rozmowy z dawno niewidzianymi znajomymi, dzieci biegające po placu kościelnym, śpiew, który nie potrzebuje prób, by wybrzmiał pięknie. I choć świat pędzi do przodu, a Kościół mierzy się z wieloma wyzwaniami, tutaj – w cieniu krasnobrodzkiego sanktuarium – wszystko zdaje się wracać na swoje miejsce.
„Po powrocie”
Po każdej pielgrzymce, po każdym odpuście, zostaje pytanie: co dalej? Wracamy do codzienności, do pracy, szkoły, obowiązków, hałasu i pośpiechu. Ale czy naprawdę wracamy tacy sami? Może w sercu już coś się przesunęło, może jakiś ciężar zniknął, a może właśnie przybyło odwagi. I nawet jeśli Maryja nie rozwiąże wszystkich problemów za nas – to może nauczyła nas patrzeć na nie inaczej. Spokojniej. Z nadzieją.