Nie wiem, jakie listy napisaliście, moi Czytelnicy, do św. Mikołaja. Ja poprosiłem o prezent, który się nazywa mądrością czasu. Zdarza się nam wszystkim, że modlitwa pada ofiarą naszych licznych zajęć, mimo że wielu, nie tylko kapłanów i zakonnic, ale i świeckich otwarcie mówi o tym, że lekceważenie modlitwy powoduje brak harmonii w życiu rodzinnym i zawodowym, w świecie wartości i relacji międzyludzkich.
Od dłuższego czasu obserwuję w katedrze matkę, młodą kobietę, jej córkę licealistkę i syna gimnazjalistę. Są codziennie. Akuratnie, kiedy zwróciłem na to uwagę, odprawiano w katedrze gregoriankę. Zapytałem kobietę: „Czy to może za tatę?”. „Nie, nie, proszę księdza, przeszłam ciężką operację serca, wszystko zmieniło perspektywę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
No i teraz opowiastka: „Uboga rodzina ze wschodniej Europy przez lata oszczędzała na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Odkładali każdy grosz, by kupić upragniony bilet na statek. Udało się. Wiedząc, że czeka ich długa podróż, nakupili krakersów i sera, by w swej małej kajucie nie zginąć z głodu. Dzieci z nieskrywaną zazdrością patrzyły na pasażerów, udających się codziennie na obiad. Gdy zbliżał się koniec podróży, ojciec rodziny zapowiedział: – Dziś pójdziemy na uroczysty obiad! Wyszli z kajuty i pomaszerowali w stronę sali jadalnej. Po drodze napotkali zdumiony wzrok kapitana, który zapytał: – Dlaczego przychodzicie na obiad dopiero dzisiaj? Przecież posiłki wliczone są w cenę biletu”.
Może i z nami tak trochę jest. W Adwencie czekają roraty, każdego dnia Chrystus zaprasza na wystawną ucztę, wszystko za darmo, a my uczepiliśmy się krakersów i tak wegetujemy w tej ciasnej kajucie.